- W nawiązaniu do obecnych regulacji, dyrektywa SUP to duża zmiana procedowana w Unii Europejskiej pod kątem PPWR-u. Które zmiany legislacyjne są dla Was najbardziej odczuwalne?
- Jako producent tworzyw sztucznych oczywiście śledzimy wszelkie zmiany legislacyjne i na bieżąco nad nimi dyskutujemy. Chodzi przede wszystkim o kwestie związane z gospodarką opakowań, waste management, sustainability oraz gospodarką obiegu zamkniętego. I tu też warto zwrócić uwagę na ważną kwestię – nasza branża jest pojęciem bardzo szerokim, z licznymi podbranżami – od producentów małych opakowań, po grube folie, które jako Eurocast produkujemy, aż po naprawdę bardzo specjalistyczne przemysłowe zastosowania w przemyśle budowlanym, czy w automotive. Mimo, że często mamy ten sam numer PKD, to jednak produkujemy co innego, do innych zastosowań.
Legislacja na poziomie europejskim charakteryzuje się głównie wyznaczaniem kierunków działań dla państw członkowskich. W związku z tym państwa członkowskie najczęściej muszą na swoim poziomie wdrożyć rozwiązania dla postanowienia dyrektywy. Przykładem jest plastic tax, który swego czasu był ogromnym punktem do dyskusji, ponieważ każde z państw procedowało go inaczej. Każdy kraj interpretował postanowienia wedle własnego uznania.
- System depozytowy i dostępność recyklatu – czy wierzy Pan w to, że to przyniesie takie widoczne efekty dla producentów i że tego recyklatu na rynku się zrobi więcej?
Tak naprawdę trudno powiedzieć, ale patrząc na system depozytowy w innych krajach, skutek pozytywny jest widoczny. Jednak w mojej ocenie, całkowite wdrożenie systemu depozytowego w Polsce będzie znacznie dłuższe i trudniejsze, niż przewidujemy. Konsumenci posiadają określone przyzwyczajenia.
Czy zwiększy się ilość dostępnego surowca na rynku? W teorii tak, jednak nie wiemy, jaka będzie zdolność przetwórcza recyklerów, czyli tych, którzy będą ten surowiec pozyskiwać i przetwarzać do późniejszego zastosowania. Dłuższa perspektywa zapewne spowoduje, że tego surowca będzie więcej, ale czy będzie to wystarczające dla wszystkich? Dużo zależy od tego, jaki będzie popyt na takie produkty, jak nasze. Jeżeli popyt będzie znacząco rósł, wówczas recyklatu może po prostu nie wystarczyć. Jeżeli natomiast gospodarka, tak jak dzisiaj, nie będzie w fazie wzrostu, a wręcz będzie się kurczyć, wówczas może się okazać, że recyklatu na rynku jest nawet za dużo.
- Warunki gospodarcze też mają wpływ na zapotrzebowanie na taki recyklat, ale będzie on stosunkowo tańszy, jeżeli będzie go więcej. Jaki jest obecnie koszt recyklatu, jaki poziom jest dla Was interesujący ekonomicznie?
Koszt recyklatu, który spowodowałby, że chętniej korzystalibyśmy z tego surowca, zastępując nim oryginalny granulat, powinien oscylować w granicach nie wyższych niż 60-70% ceny tzw. oryginału. Należy tu mieć także na uwadze kwestię określonych wyzwań w przetwarzaniu recyklatu, wynikających m.in. z kontaminacji takiego surowca, mającej wpływ na ogólną jakość produkowanej folii. Aktualnie, koszt recyklatu jest relatywnie wysoki, a to powoduje, że łatwej i często taniej produkuje się z wykorzystaniem surowca oryginalnego. Oczywiście uwzględniamy oczekiwania części naszych klientów, którzy zgodnie ze swoja polityką i zawartymi umowami, wymagają, aby dostarczona do nich folia posiadała w swoim składzie surowce z recyklingu.
- Jakie to są firmy, które w swojej filozofii, polityce mają zapisy o tym, żeby ten produkt, który kupują od Was, pochodził z recyklatu? To są firmy spożywcze, duże firmy, przedsiębiorstwa, międzynarodowe korporacje?
Są to głównie firmy, które produkują żywność do sieci handlowych za granicą. W Polsce zjawisko to jest spotykanie zdecydowanie rzadziej. Natomiast jest rzesza klientów, którzy wymagają by produkt zawierał odpowiednią ilość recyklatu, informując o tym na etapie zamówień i prezentacji handlowej. W takich przypadkach najpierw robimy odpowiednie testy i uzyskujemy akceptację klienta. Chodzi przede wszystkim o jakość, bo ona z założenia będzie wówczas nieco inna. Produkty z recyklatem nadal zachowują wysokie właściwości jakościowe, mechaniczne i spełniają wszystkie wymagania prawne opakowań do kontaktu z żywnością.
- Czy spadek inflacji coś zmienił na lepsze, czy to nadal jest jednak taka sytuacja gospodarczo dołująca? Mówi się, że wzrost inflacji wpływa na poziom konsumpcji, tym samym na wzrost zamówień Waszych produktów.
Faktem jest, że rosnąca inflacja wpływa negatywnie na popyt wewnętrzny. Początkowo oczywiście konsumenci wykorzystywali zasoby, które wcześniej posiadali. Jednak później, gdy ceny nie przestawały rosnąć, wielu konsumentów zaczęło zastanawiać się, czy dany zakup jest dla nich niezbędny. Rosnąca inflacja, powodowała, że przeciętny konsument zastanowił się przykładowo, czy koniecznie musi zjeść dwa opakowania łososia, zamiast jednego, ostatecznie decydując się na jedno opakowanie. Koniec końców, sieci handlowe zamawiały mniej u producentów, a producenci mniej u producentów opakowań. Na branżę opakowań wpływ też miał fakt, że gdy wcześniej ceny surowców dynamicznie rosły, nasi klienci robili sobie zapasy, żeby zabezpieczyć sobie cenę na przyszłość. To się zamknęło w pewnym kole i doszliśmy do takiego punktu, w którym zaczęliśmy obserwować kłopoty z popytem w całej branży.
- I jak to się zmieniło w wyniku podwyższonej inflacji?
Na pewno mniej kupujemy, mniej wyrzucamy. To jest taki efekt uboczny, który ja oceniam zasadniczo pozytywnie, mimo, że w naszej branży wywołał negatywny skutek. Jednak spadek inflacji powinien wywołać efekt zwiększonej konsumpcji, tylko nie wydarzy się to z dnia na dzień. Myślę, że poczekamy co najmniej dwa kwartały na to, aż konsumenci poczują się bezpieczniej. Co więcej, wojna w Ukrainie, w mojej ocenie, wywołała pewną panikę, która wpłynęła na fakt, że konsumenci stali się bardziej oszczędni i ostrożni w wydatkach.
- Jaka jest obecnie kondycja Eurocastu w stosunku do tych czasów, które były najbardziej takie efektywne i zyskowne? Jak to wygląda z punktu widzenia takiego finansowego bilansu na koniec miesiąca, kwartału, półrocza? Bo tak naprawdę dzisiaj to możemy półrocze podsumować, bo trzeci kwartał to jeszcze kawałek.
Mniejszy popyt niesie za sobą mniejszą sprzedaż – jest to mniejsza sprzedaż w stosunku do założonego budżetu. Pojawiła się również większa konkurencja na naszym rynku, także i generowanie marż, które można byłoby generować, są niższe.
Czy ogólna sytuacja jest dobra? Mogę powiedzieć, że nie ma oznak, które mogłyby nam zagrażać, w tym w kwestii płynności finansowej. Nie jesteśmy do końca zadowoleni z tego, że rynek nie odbił się w taki sposób, jak to wcześniej przewidywano. W związku z tym sytuacja Eurocast nie jest taka jak była w czasach, powiedziałbym „prosperity”. Natomiast nie jest również taka, żebyśmy musieli się obawiać o przyszłość. Krótkoterminowo musimy sobie poradzić inaczej i dostosowujemy naszą organizację do warunków jakie panują. Z kolei długoterminowo realizujemy to, co sobie zamierzyliśmy. Dodatkowo, powoli, krok po kroku, wracamy do klientów oraz pozyskujemy nowe rynki.
- Z ostatnich rozmów wynikało, że prowadzicie aktywnie działania komercyjne w celu rozwijania nowych rynków, w tym rynków obu Ameryk
W ostatnich latach zaznaczyliśmy swoją obecność na rynku Ameryki Północnej. Jest to, wg naszej oceny rynek bardzo perspektywiczny, dlatego też rozpoczęliśmy tam aktywnie kilka nowych projektów. Rynek Ameryki Południowej także rynkiem, którym się interesujemy, ale nie ograniczamy się wyłącznie do tych kierunków.
- A co w temacie energii? Ustabilizowały się te ceny, bo Wy sobie zakontraktowaliście ceny już na cały rok, prawda?
W Eurocast zawsze cenę energii kontraktujemy na dany rok. Zakupu dokonujemy najczęściej etapami, obserwując ruchy cen na towarowej giełdzie energii (TGE). Warto tutaj też pamiętać, że my ciągle jesteśmy MŚP, w związku z czym, w tym roku jesteśmy uprawnieni do tak zwanej ceny maksymalnej ustanowionej przez ustawodawcę. Zatem w tym przypadku, niezależnie od wcześniej zawartego kontraktu, obowiązuje nas cena maksymalna.
Jakie ceny przewidujemy na kolejny rok? Po licznych rozmowach ze specjalistami z branży, sądzę, że ceny surowców energetycznych będą nieznacznie rosły, szczególnie w perspektywie jesienno-zimowej. Natomiast należy też mieć na uwadze to, co dzieje się w polskim parlamencie, jak np. rządowy projekt o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej. Wszystko wskazuje na to, że niezależnie od tego, jak będzie się zachowywał rynek, będziemy uprawnieni do skorzystania z mechanizmów tzw. ceny maksymalnej. Czy z tego skorzystamy? Analizujemy sytuację, a decyzje będziemy podejmować wkrótce. /Źródło: SEC Newgate CEE, /