Kurt Bock: "To było emocjonalnie trudne i traumatyczne doświadczenie dla każdego, zarówno dla BASF Ludwigshafen, jak i współpracowników na całym świecie." Fot. PRW
Kurt Bock, prezes niemieckiego giganta chemicznego BASF, mówił wczoraj o szoku spółki w następstwie niedawnego pożaru i wybuchu w jej zakładzie w Ludwigshafen, który doprowadził do śmierci czterech osób.
Eksplozja miała miejsce w następstwie pożaru, który rozpoczął się na rurociągu w obiektach grupy w Porcie Północnym w zeszłym miesiącu. Trzech strażaków, którzy walczyli na początku z pożarem, zginęło później w eksplozji, wraz z marynarzem, który pracował nad rzeką.
Przemawiając na konferencji prasowej w Londynie, Bock poinformował, że niezależne śledztwo w sprawie incydentu było w toku, ale okazało się, że wykonawcy pracowali na niewłaściwym rurociągu, gdy zdarzył się wypadek.
"To było emocjonalnie trudne i traumatyczne doświadczenie dla każdego, zarówno w Ludwigshafen jak i dla współpracowników BASF na całym świecie. W takich sytuacjach strażacy spieszą z pomocą, gdy wszyscy inni uciekają”, podkreślając odwagę ludzi ze służb ratowniczych, powiedział K.Bock.
Bock zaakcentował, że bezpieczeństwo było zawsze "priorytetem numer jeden" grupy i odrzucił lokalne doniesienia prasowe w Niemczech, sugerujące, że BASF nie wydała dostatecznie dużo na utrzymanie obiektów w Ludwigshafen.
Około 20 zakładów i dwie instalacje krakingu parowego zostały odstawione z eksploatacji w bezpośrednim następstwie eksplozji, ale tylko siedem zakładów w całym obiekcie Ludwigshafen było już nieaktywnych, zaś grupa powinna "powrócić na tor w niezbyt odległej przyszłości", dodał.
K.Bock również wyraził swoje rozczarowanie, że Wielka Brytania głosowała za opuszczeniem Unii Europejskiej, opisując kraj jako "głos rozsądku" w Brukseli, wtórował mu Richard Carter, szef BASF w Wielkiej Brytanii i Irlandii.
Carter powiedział, że najważniejsze było to, iż BASF miała bezcłowy dostęp do rynków i swobodne przemieszczanie się "naszych ludzi".
"Musimy również zachować ciągłość w odniesieniu do takich obszarów jak REACH i potrzebujemy długoterminowej polityki energetycznej, coś, co wydaje się być zależne od rządu tego dnia."
Carter stwierdził, że jest zadowolony, iż rząd Wielkiej Brytanii umieścił strategię przemysłową w krajobrazie politycznym, i wierzył, że ministrowie "naprawdę słuchali" przemysłu chemicznego.
"Im szybciej możemy uzyskać kierunkową jasność, tym lepiej dla BASF. Im mamy większą jasność, tym bardziej przejrzyste mamy ruchy naprzód ", dodał./Źródło: PRW/